Kręta linia brzegowa atolu Funafuti, Tuvalu, 19 lutego 2004 r. © Torsten Blackwood, AFP
Średnio wznoszą się one zaledwie dwa metry nad poziomem morza. Tuvalu, grupa polinezyjskich wysp na Pacyfiku położonych w pobliżu równika, 2 godziny samolotem na północ od Fidżi, prawie na pewno zostanie pochłonięta przez wody przed końcem wieku. W piątek 10 listopada Australia ogłosiła, że oferuje Tuwalom azyl klimatyczny, ujawniając warunki paktu, który powinien umożliwić obywatelom archipelagu o powierzchni około 26 km² - czwartego najmniejszego państwa na świecie - schronienie się w Australii, aby "żyć, uczyć się i pracować".
Tekst, który nadal musi zostać ratyfikowany przez obie strony, zanim wejdzie w życie, został opisany jako "przełomowy", ponieważ ,,konkretnie odnosi się do mobilności klimatycznej", mówi Jane McAdam, ekspert w dziedzinie prawa uchodźczego i profesor na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii (Australia). Premier Tuvalu, Kausea Natano, z zadowoleniem przyjął ,,promyk nadziei" dla swojego narodu.
Zgodnie z traktatem, uchodźcy tuwińscy w Australii będą mieli w szczególności dostęp do systemów edukacji i opieki zdrowotnej, a także wsparcia finansowego i rodzinnego. Aby uniknąć szkodliwego "drenażu mózgów", liczba nowo przybyłych będzie początkowo ograniczona do 280 uchodźców rocznie.
Znikające państwo
Jest to znacząca ilustracja zjawiska ,,migrantów klimatycznych". Osoby, które zgodnie z definicją Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM), ,,głównie z powodów związanych z nagłymi lub postępującymi zmianami środowiskowymi niekorzystnie wpływającymi na ich życie lub warunki życia, są zmuszone do opuszczenia swoich domów lub opuszczają je z własnej woli, tymczasowo lub na stałe, i które w rezultacie przemieszczają się w swoim kraju lub poza nim".
W skali kraju globalne ocieplenie dotyka ponad 11 tys. mieszkańców Tuvalu. Wszyscy ci ludzie zostaną ostatecznie wypędzeni ze swojego archipelagu i staną się jednymi z pierwszych uchodźców klimatycznych na świecie.
Azyl klimatyczny przyznany przez Australię daje Tuwalom perspektywę, której do tej pory nie mieli. W ostatnich latach kilka wniosków o azyl zostało odrzuconych, zwłaszcza przez Nową Zelandię, ponieważ argument klimatyczny nie został uwzględniony w prawie krajowym umożliwiającym przyznanie statusu uchodźcy. Co więcej, Międzynarodowa Konwencja dotycząca statusu uchodźców z 1951 r. nadal nie uznaje ofiar zagrożeń klimatycznych. Według UNHCR "obecnie nie istnieją żadne przepisy dotyczące ich ochrony i pomocy".
Jednak już pod koniec 2009 roku konferencja w Kopenhadze stała się okazją dla ówczesnego premiera Apisai Lelemia do zwrócenia uwagi, że jego archipelag jest zagrożony podnoszącym się poziomem mórz, częściowo z powodu globalnego ocieplenia, częściowo spowodowanego działalnością człowieka.
Fanny Héros, szefowa misji stowarzyszenia Alofa Tuvalu, które działa na rzecz przetrwania archipelagu, ujęła to w 2008 roku w następujący sposób: ,,Mieszkańcy Tuvalu będą pierwszymi uchodźcami klimatycznymi na świecie". Los, przed którym to terytorium, będące członkiem Wspólnoty Narodów, zostanie ponownie ostrzeżone w listopadzie 2021 r. podczas COP26 w Glasgow (Szkocja). W wiadomości wideo, po kolana w wodzie, minister spraw zagranicznych Tuvalu, Simon Kofe, zwraca się do społeczności międzynarodowej: "Toniemy, ale reszta świata też".
,,Zmiany klimatu i podnoszący się poziom mórz stanowią śmiertelne zagrożenie dla wysp takich jak Tuvalu, a także dla nisko położonych krajów wyspiarskich", kontynuuje szef dyplomacji w tym filmie. Łącząc lokalną sytuację z sytuacją na całym świecie, dodał: "Chociaż wpływ jest odczuwalny dzisiaj w Tuvalu, za 100 lat wszyscy odczujemy straszne skutki tego globalnego kryzysu". W następnym roku, podczas COP27 w Sharm El-Sheikh (Egipt), Simon Kofe ponownie przekazał swoje przesłanie społeczności międzynarodowej, wzywając ją do szybkiego działania w celu powstrzymania niszczycielskich skutków globalnego ocieplenia dla jego kraju i wielu innych.
Jednocześnie rząd Tuvalu ogłosił zamiar stworzenia cyfrowej wersji swojego terytorium. ,,The First Digital Nation", w celu podniesienia świadomości na temat trudnej sytuacji małego wyspiarskiego kraju i umożliwienia Tuvalu istnienia jako państwo nawet po tym, jak cała ziemia zostanie pochłonięta. ,,Uratuje to nasz kraj od zapomnienia, zapewni komfort naszym ludziom i przypomni naszym dzieciom i wnukom, czym kiedyś był nasz kraj", wyjaśnia minister.
"Tylko wspólne działania pozwolą Tuvalu przetrwać poza światem wirtualnym i nie zniknąć na zawsze ze świata rzeczywistego. Bez globalnej świadomości i zaangażowania w nasze wspólne dobro, reszta świata może wkrótce dołączyć do nas online, podczas gdy ich kraje znikną". Zgodnie z najnowszym raportem Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), poziom mórz wzrósł o około 23 cm od 1880 roku. Wzrost ten stale przyspieszał w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, do punktu, w którym przewiduje się, że poziom mórz wzrośnie o 30 cm do 2050 r. i 77 cm do 2100 r.
W takiej konfiguracji połowa Tuvalu - którego dwie z dziewięciu raf koralowych zostały już zatopione - znajdzie się pod wodą do 2050 r., a do 2100 r. archipelag zostanie wymazany z mapy. Funafuti, najbardziej zaludniona wyspa Tuvalu, również ucierpiała w ostatnich latach z powodu poważnej suszy, niedoborów wody i zanieczyszczonych wód gruntowych, a wszystko to w wyniku podnoszenia się poziomu mórz. Jedna katastrofa prowadzi do drugiej, a skutki tych warunków dla rolnictwa doprowadziły następnie do powszechnego niedożywienia i wysiedleń.
,,Dobre sąsiedztwo”
,,Australia i Tuvalu są rodziną. A dziś podnosimy nasze relacje do bardziej zintegrowanego i globalnego partnerstwa", napisał na Twitterze premier Australii w piątek, ogłaszając, że podpisał "traktat znany jako 'Unia Falepili'" ze swoim tuvaluańskim odpowiednikiem, Kausea Natano. "Falepili to tuwalskie słowo oznaczające tradycyjne wartości dobrego sąsiedztwa, troski i wzajemnego szacunku. Innymi słowy, oznacza to bycie dobrym sąsiadem" - dodał, podsumowując, że partnerstwo to pomaga uznać zmiany klimatu za ,,największe zagrożenie dla źródeł utrzymania, bezpieczeństwa i dobrobytu mieszkańców Tuvalu".
Na tym samym portalu społecznościowym szybko pojawiły się sarkastyczne reakcje, wskazujące na udział Australii w odpowiedzialności za globalne ocieplenie. ,,Australia pomaga mieszkańcom Tuvalu, którzy cierpią z powodu zmian klimatycznych. Ta sama Australia, która podważyła każde międzynarodowe porozumienie mające na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i stoi za licznymi projektami, które są katastrofalne dla środowiska", pisze jeden z użytkowników.
Inny żartował na temat "krwawej wielkoduszności bohatera [Anthony'ego Albanese], który rzuci Tuvalu koło ratunkowe, jeśli wyspa ulegnie skutkom zmian klimatycznych, jednocześnie kontynuując sprzedaż węgla i gazu do krajów takich jak Chiny i Indie". Po ogłoszeniu traktatu Australia-Tuvalua, premier Australii podkreślił, że kraje rozwinięte - do których należy Australia - muszą zacząć brać na siebie większą odpowiedzialność w walce ze zmianami klimatu, podczas gdy to kraje rozwijające się cierpią najbardziej.
Zależność gospodarcza Australii od eksportu ropy naftowej i gazu ziemnego, których przemysłowe emisje gazów cieplarnianych wzmacniają globalne ocieplenie, od dawna jest kością niezgody z jej wyspiarskimi sąsiadami, którzy ponoszą ciężar rosnącego poziomu mórz i coraz bardziej ekstremalnych warunków pogodowych. Według organizacji pozarządowej Cedigaz, w 2019 i 2020 r. Australia była siódmym co do wielkości producentem gazu ziemnego.
W połączeniu z klęskami żywiołowymi, które również będą się mnożyć w wyniku średniego wzrostu globalnych temperatur, wzrost poziomu mórz i oceanów zagraża wielu innym państwom wyspiarskim w perspektywie krótko- i średnioterminowej, takim jak Malediwy (Ocean Indyjski), Kiribati (Polinezja) oraz Wyspy Marshalla i Nauru (Oceania), które stopniowo staną się niezdatne do zamieszkania, zanim zostaną pochłonięte przez ocean.